"W tym roku szkolnym na dyrektorów czeka sporo wyzwań" - wywiad z Magdaleną Mazur
Rok 2022/2023 w placówkach oświatowych będzie rokiem pełnym wyzwań – chociażby tych związanych ze zmianami w prawie oświatowym czy edukacją dzieci zza wschodniej granicy. Jak w dobie kryzysów, takich jak pandemia i wojna na Ukrainie, wygląda kondycja oświaty? Rozmawiamy z Magdaleną Mazur, Dyrektor Szkoły Podstawowej z Oddziałami Integracyjnymi nr 12 w Krakowie.
Jakie są największe wyzwania we wrześniu 2022, z którymi muszą radzić sobie dyrektorzy?
Nie da się ukryć, w tym roku mamy ich sporo. Pierwszym z nich jest przyjazd kolejnych dzieci z Ukrainy i konieczność zabezpieczenia dla nich miejsc w klasach.
Drugie to braki kadrowe. Na ten moment w trybie pilnym potrzebuję dwóch nauczycieli. Rok szkolny zaczynam w zasadzie bez anglisty. Na całe szczęście pani, która również odchodzi w poszukiwaniu lepszego wynagrodzenia (nasz nauczyciel biologii), zgodziła się popracować jeszcze przez 2 tygodnie. Ale to w żaden sposób nie rozwiązuje sprawy. Wiem też, że nie jestem odosobniona w tym problemie.
Trzecie to zaskoczenia związane z nowymi przepisami. Wprowadzono bardzo dużo zmian, jednego rozporządzenia dotyczącego awansu wciąż nie ma. Są przepisy nowe, przejściowe, trzeba się dobrze w nie wczytać i każdego nauczyciela potraktować indywidualnie. Na przykład w miejsce opiekuna stażu wprowadzono mentora, który ma dostawać dodatek funkcyjny. To z kolei pociąga za sobą zmiany nie tylko w szkołach, ale też w gminach, które muszą zabezpieczyć środki na ten cel.
Pierwsze klasy też zawsze są dla nas zagadką. Jako szkoła z oddziałami integracyjnymi mamy dzieci niepełnosprawne, więc zawsze pojawia się pytanie, czy ich dobór do klas jest właściwy, czy będą one miały wystarczające wparcie.
Są też oczywiście problemy bieżące. W zeszłym roku trzech uczniów z klasy ósmej nie otrzymało promocji i nie przystąpiło do egzaminu. W efekcie zwiększyła się liczebność uczniów w jednej z klas, co oznacza, że trudniej będzie się w niej pracowało.
Jako dyrektor i nauczyciele musimy sobie jednak z tym radzić, aby dzieci i rodzice w żaden sposób tego nie odczuli.
Zacznijmy od zmian prawnych, a zatem kwestii takich jak nadzór pedagogiczny, awans zawodowy czy pomoc psychologiczno-pedagogiczna. Jakie problemy mogą napotkać dyrektorzy? Duże poruszenie wywołała zwłaszcza kwestia zatrudniania specjalistów w szkołach. Jak Pani placówka poradziła sobie w tym obszarze?
Dokumenty zostały podpisane 22 lipca, a zatem w momencie, gdy większość z nas jest na urlopach. Kiedy wracamy po wakacyjnej przerwie, dowiadujemy się, że wiele rzeczy zostało zmienionych i teraz trzeba te zmiany wdrożyć i się do nich dostosować.
Już wyżej wspomniałam o zmianach w awansie zawodowym i roli mentora. Wprowadzono nową nomenklaturę w zakresie pomocy psychologiczno-pedagogicznej. Bardzo dużo zamieszania pojawiło się zwłaszcza wokół pedagoga specjalnego. My to określenie stosowaliśmy już tak naprawdę wcześniej, przy nauczycielach współorganizujących kształcenie integracyjne. Pedagog specjalny ma jednak nowe funkcje i znacznie szersze kompetencje. Niektóre z nich są nawet zbliżone do kompetencji dyrektora czy pedagoga szkolnego, bo pedagog specjalny może też nadzorować, oceniać, wskazywać radzie formy szkoleń.
My z wprowadzeniem pedagoga specjalnego nie mieliśmy problemów, bo mamy w szkole wielu specjalistów i oni zabezpieczyli nam braki kadrowe. Ale są szkoły, które nie mają i nie mogą nikogo na to stanowisko znaleźć.
Jeśli jednak chodzi o pozostałe tematy, muszę przyznać, że sama powiedziałam nauczycielom na pierwszej radzie, że nie czuję się jeszcze wystarczająco kompetentna we wszystkich zmianach i każda sprawa będzie rozpatrywana indywidualnie.
W ostatnich miesiącach do krakowskich szkół przyjęto niemal 7 tys. młodych osób z Ukrainy. Pani placówka przyjęła ponad 70 ukraińskich uczniów. Z nowym rokiem potrzebne są jednak dalsze działania. W jaki sposób Pani placówka zorganizowała i poradziła sobie z włączaniem dzieci z Ukrainy w polski system edukacji i ich integrację z rówieśnikami? Czy może podzielić się Pani jakimiś dobrymi praktykami?
W zeszłym roku z przyjęciem dzieci z Ukrainy poradziliśmy sobie dobrze. Jestem przekonana, że dzieci czuły się zaopiekowane, bezpieczne. Niestety różnice programowe i językowe powodowały, że nie było w tej grupie bardzo dużych sukcesów edukacyjnych, ale myślę, że fakt, iż egzaminy napisały one na poziomie 65-85%, jest naprawdę godny pochwały.
Co teraz? Działamy dalej. Na start nowego roku szkolnego dla każdego dziecka przygotowałam wyprawkę – plecak z pełnym wyposażeniem. Dużo paczek dostaliśmy ze szkoły z Filadelfii i od darczyńców. Przygotowaliśmy też pomoce dydaktyczne i mamy polonistę, który mówi w języku ukraińskim. Mamy też dni integracyjne.
Dzieci, które były u nas w zeszłym roku, już dobrze mówią po polsku. Trzeba teraz zaczynać od nowa. To ważne, aby dziecko podczas lekcji nie siedziało jak na tureckim kazaniu. Kluczowa jest tu oczywiście rola nauczyciela – aby przygotował odpowiednie materiały, aby angażował tych uczniów i dbał o integrację w klasie.
Bardzo bałam się też, że – zważywszy na inflację, rosnące ceny i to, że każdy z nas zagląda teraz do portfela - skończy się dobra wola rodziców i darczyńców, ale na tę chwilę jest dobrze. Zobaczymy jeszcze, jak będzie z obiadami. Czy pomoże nam MOPS, czy też będę musiała szukać sponsorów. W zeszłym roku wszystko udało się opłacić dzięki wparciu rodziców i sponsorów.
W ostatnich latach jednym z ważnych wyzwań staje się też kwestia energii. Czy w Pani placówce realizowane są projekty związane z ekologią i klimatem?
Jeśli chodzi o projekty proekologiczne, to oczywiście nasza szkoła również się w nie włącza. Zresztą tego typu działania przez kilka lat były w priorytetach ministerstwa. Oprócz wewnętrznych akcji w szkole nasi uczniowie uczestniczą np. w miejskich projektach związanych z oczyszczalnią.
Martwimy się jednak, że na ogrzewanie placówki może zabraknąć nam środków w budżecie. Myślę, że małe szkoły, które korzystają z węgla czy gazu, mogą mieć problemy.
W jaki sposób pandemia i długotrwały okres nauczania zdalnego wpłynęły na Pani szkołę?
Pandemia miała wpływ na wszystkich. Większość z nas odczuwała lęk przed chorobą czy utratą bliskiej osoby. Mnie na przykład diametralnie pogorszył się wzrok, na tyle, że już dwa razy zmieniałam okulary. Miałam też zapalenie stawu, związane ze zintensyfikowaną pracą na komputerze.
Dzieci do szkoły wróciły w przeróżnym stanie. Wróciły rozbestwione, rozpuszczone; uzależnione od telefonów, komputerów, sprzętu; często takie, które nie umiały nic z przerabianego materiału; ale też takie, które nie straciły tego czasu, bo się uczyły, przykładały, a rodzice ich pilnowali. Uczniowie wymagali więc wsparcia, zaangażowania. Widzę też, jak bardzo zmieniła się motywacja nauczycieli, wszyscy odczuliśmy zamknięcie oraz pracę zdalną, a teraz dochodzą do tego inne problemy w naszym zawodzie.
Kondycja psychiczna uczniów staje się coraz większym wyzwaniem. Czy ma Pani wypracowane jakieś dobre praktyki w zakresie zapewnienia uczniom odpowiedniego wsparcia psychologiczno-pedagogicznego?
Mamy w szkole psychologów, pedagoga, nauczycieli współorganizujących kształcenie integracyjne. Mamy dużo specjalistów, którzy wspierają, pomagają. Prowadzimy rozmowy z uczniami i ich rodzicami, organizujemy warsztaty integracyjne.
A co jeśli chodzi o dobrostan nauczycieli?
Nauczyciele są w różnej kondycji. Prawda jest taka, że gdyby mogli się przebranżowić, większość by to zrobiła i w szkołach zostałyby tylko prawdziwe siłaczki.
Moi nauczyciele kochają swoją pracę, ale nie czują się komfortowo. Zawód nauczyciela jest deprecjonowany, o nauczycielach źle się mówi, ich autorytet jest coraz mniejszy. A to naprawdę ciężka praca.
W tym roku 2 osoby odeszły z pracy. Wcześniej też się zdarzało, że nauczyciele odchodzili nawet w trakcie roku szkolnego i podejmowali pracę w innym zawodzie. To naprawdę ogromny stres.
Czy ma Pani jakieś dobre sposoby na motywowanie i inspirowanie nauczycieli z Pani placówki?
Staram się dbać o dobrą atmosferę w zespole i samopoczucie nauczycieli. Mamy 2 imprezy integracyjne w roku, na których zjawia się prawie 100% kadry. Wszyscy bardzo lubią te spotkania.
Są też wycieczki poza Kraków, np. w długi weekend majowy. Byliśmy już w Czechach, na Litwie i Ukrainie. Bycie ze sobą, pośmianie się jest bardzo ważne.
O motywacji finansowej niestety mówić nie można. Staram się za to pamiętać o dyplomach i podziękowaniach – żeby nauczyciele czuli się docenieni. Są też nagrody dyrektora.
Sama również staram się być dla swoich nauczycieli wzorem. Skończyłam 6 studiów podyplomowych i cały czas dbam o rozwój. Mam nadzieję, że w ten sposób choć trochę inspiruję innych.
W obszarze Pani zainteresowań jest m.in. mentoring. Jakie powinny być najważniejsze cechy dobrego mentora?
Ukończyłam Szkołę Mentorów Oświaty i obecnie prowadzę szkolenia w Stowarzyszeniu Mentorów z zakresu organizacji pracy, współpracy w zespole czy jakości w edukacji. Bycie trenerem dodatkowo mnie motywuje do rozwoju, a pozytywne opinie uczestników dodają mi skrzydeł.
Jeśli chodzi o cechy dobrego mentora, to na pewno powinien być otwarty, elastyczny i mieć w sobie chęć do pracy z drugim człowiekiem w taki sposób, by ta druga osoba czuła wsparcie, czuła się zaopiekowana.
W szkole staram się być mentorem – w końcu jestem pierwszą osobą, z którą nowi nauczyciele mają styczność. Jestem otwarta na innowacje i wszystkie zmiany, które podnoszą jakość szkoły. Staram się też we wszystko włączać i doceniam siłę grupy. Pomysły oddolne są naprawdę potrzebne i wartościowe, dlatego zawsze dzielę się moimi wizjami z zespołem, abyśmy wspólnie mogli zastanowić się nad ewentualnymi przeszkodami i tym, jak im przeciwdziałać. Sprawdza się nam to znakomicie, a nauczyciele mają poczucie, że ich głos się liczy i mogą realnie wprowadzać zmiany.
Dziękujemy za rozmowę.